wtorek, stycznia 13, 2015

Asia i ćwiczenia

Jak łatwo się domyślić po tytule, zaczęłam w końcu ćwiczyć. Póki co mam za sobą już cały tydzień treningów i zdrowego odżywiania.
Wiem wiem, może tydzień to nie jest powód do dumy, ale wcześniej za każdym razem wytrzymywałam 2, góra 3 dni. Tym razem czuję, że będzie inaczej, zepnę poślady i do lata będę znów fit.
W 2014 r miałam super start i do kwietnia biegałam regularnie jakieś 3 razy w tygodniu na dystanse około 5 km, niestety później przeprowadziłam się w inną część miasta i szukałam sobie wymówek. W wakacje chciałam ponownie zacząć robić ze sobą cokolwiek, ale to praca, to wyjazdy to coś tam! no właśnie! zawsze coś. W październiku kupiłam karnet na fitness na 6 tygodniowy trening Steffi Graf ( odsyłam do google w celu sprawdzenia na czym on polega), ale już po 3 tygodniach pojechałam na tydzień do Polski, a po powrocie nie starczyło motywacji do dalszych ćwiczeń.
Czasami zastanawiam się, co jest ze mną nie tak, że tak łatwo się poddaje, ale o tym innym razem.
No i tak zastały mnie święta, obżarstwo i lenistwo. W dwa tygodnie przytyłam 6kg, jedząc na przemian sernik, makowiec, pieczone domowe mięso. koszmar!!
Dzień przed powrotem do Niemiec wyprawiłam urodziny, na których dostałam w prezencie rzeczy, których nigdy bym sie nie spodziewała! I to był przełom...skoro moi przyjaciele dali mi do zrozumienia, że wypadałoby schudnąć, to znaczy, że coś jest na rzeczy.

Przez dwa dni układałam sobie wszystko w głowie, jak moje życie powinno się zmienić, co powinnam robić, jeść i w jaki sposób ćwiczyć.
Poniższe zdjęcia przybliżą trochę od czego zaczynam i co głównie jem, w różnych kombinacjach.
Myślę, że o ewentualnych efektach, sukcesach i porażkach będę informować na bieżąco, a tym czasem zasiadam do kolacji w postaci jak zwykle serka wiejskiego, ale dziś w wersji z ogórkiem, selerem naciowym i porem :)

piątek, stycznia 09, 2015

hej haj heloł!







Jeśli ktoś to w ogóle czyta to witam bardzo serdecznie :)
Od wielu tygodni zabieram się do prowadzenia bloga, nie o jakiejś konkretnej tematyce, takiego zwykłego życiowego, który będzie dla mnie pewną formą pamiętnika.
Ciągle słyszę od rodziny i znajomych, że w moim życiu tyle się dzieje i chyba dlatego czas zacząć gdzieś to wszystko spisywać.

Jest piątek wieczór, karnawał, a ja jak NIGDY siedzę w domu. Dlaczego? Otóż grypa kazała zwolnić trochę tempo i położyć się na parę dni do łóżka. Problem w tym, że nie wiem czy potrafię. Słuchająm jak mocno wieje za oknem i oglądąm raz po raz wiadomości na temat islamistów. Nie będę się rozpisywać o tym, co myślę na ich temat bo wyszłoby co najmniej ze 100stron!
W związku z powyższymi zabieram się za pisanie.

Mam tyle do opisania, że kompletnie nie wiem od czego mam zacząć.

Może na pierwszy ogień kilka zdjęć, pokazujących kim jestem, co robię i gdzie obecnie żyję.
Enjoy!